Etnologia.pl
O serwisie
Zadaniem, jakie stawiamy przed sobą, jest uwolnienie etnologii z jej akademickiej niedostępności; wykazanie, jak daleko i szeroko poza mury uczelni może sięgać ...
czytaj...
Etnologia.pl poleca

Postkolonializm
Young dokonuje przeglądu kulturowych, społecznych i ...
Etnologiczne spojrzenie na rzeczywistość
Serwis etnologiczny
Europa
Krótki esej na temat pobytu w Portugalii i poczynionych tam spostrzeżeniach, czyli: Portugalia - kraj gdzieś na samym końcu Europy
Kiedy wybierałem się w podróż do Portugalii, kraj ten jawił mi się może nie tyle dzikim ale nie do końca jeszcze okiełznanym, gdzieś na samym końcu Europy. Utożsamiałem go sobie z zacofaniem ekonomicznym, z państwem, gdzie czas zatrzymał się gdzieś na początku XX wieku i bezwiednie kojarzyłem Portugalię z Brazylią. Tak, taka Brazylia Europy. Tymczasem oczom moim ukazał się zupełnie inny widok. Rozczarowanie? Być może. Jednak uświadomiłem sobie natychmiast, iż epoka faszystowskich rządów Salazara, która to przez 30 lat trzymała kraj w zamknięciu, skończyła się bezpowrotnie przeszło 20 lat temu. Teraz natomiast z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że kraj ów nie odbiega znacząco od pozostałych w Europie. Przebywszy jak najszybciej pasmo Gór Sierra de Gata dotarłem do Coimbry, która zachwyciła mnie swoją architekturą. Miasto o wielowiekowej tradycji, ze swoimi przepięknymi maltańskimi budowlami, zapiera dech w piersiach. Swoista architektura, ze wspaniałymi azulejos (1) od razu rzuca się w oczy. Jednak w trzecim co do wielkości mieście Portugalii dużo jest zgiełku, a przede wszystkim turystów. Ja natomiast chciałem (przynajmniej taką żywiłem nadzieję), podglądnąć Portugalczyka przy jego codziennej pracy. W tym celu musiałem udać się na prowincję. Łącząc przyjemne z pożytecznym zdecydowałem się podpatrzeć pracę rybaków i jednocześnie trochę poplażować. Zjeździłem zatem 250 kilometrów portugalskiego wybrzeża - i znów rozczarowanie. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem jedynie kilka (bodaj ze trzy) miejscowości, w których mogłem zobaczyć łódki ze szpiczastymi dziobami i rybaków na plaży. Kiedy później śledziłem z uwagą literaturę, zaskoczył mnie fakt, iż owe moliceiros nie zmieniły zasadniczo swojego wyglądu od ponad 2 tysięcy lat, zaś wzór ich został zaczerpnięty od Fenicjan, którzy plądrowali te okolice na kilka wieków przed Chrystusem.

Portugalia, 1997 r., fot. Włodek Rybicki.
Swoją podróż rozpocząłem od słynnej ongiś wioski rybackiej Nazare i kierowałem się wzdłuż wybrzeża w kierunku północnym przez Figueira da Foz, Aveiro, Espinho Porto, Esposende, a zakończyłem na malutkiej wiosce Moleno de Mino. Niestety w żadnej z tych miejscowości nie zauważyłem, aby rybacy krzątający się przy łodziach połali się swoim dawnym zajęciem.
Są oni raczej wykorzystywani do pamiątkowych zdjęć z turystami. Nic dziwnego, że w miarę wzrastającego napływu turystów i rozwoju tej gałęzi gospodarki, coraz mniej jest amatorów ciężkiej, dość prymitywnej i mało płatnej pracy. Dawne domy rybaków przekształciły się w pensjonaty, na plaży coraz więcej miejsca zajmują parasole i kosze dla wypoczywających nad oceanem i spragnionych słońca letników. Do niedawna jeszcze enklawą rybacką był nadbrzeżny pas między Figueira da Foz a Aveiro. Teren jest tam mniej przyjazny dla plażowiczów i może właśnie ten fakt zadecydował, iż rybołówstwo przetrwało tam znacznie dłużej. Mimo woli nasuwa mi się porównanie z ginącym zawodem kowala w Polsce, w czasach, kiedy do głosu dochodzą wielkie koncerny przetwórcze, potężne, dobrze prosperujące firmy wypierają drobną wytwórczość, często nieekonomiczną. Jest to chyba jedna z przyczyn, dla której rybak w Portugalii odchodzi w przeszłość. Młodzież wybiera łatwiejsze życie, niż egzystencja w małej drewnianej szopie. A jak wyglądała owa szopa? Przeważnie Palheiro, zbite z desek, stały na palach wbitych głęboko w plażowy piasek. Wodę do picia czerpano z prymitywnych studni, często słonawą i mętną. W domu takim spędzano cały wolny czas, gotowano strawę i spano. Jedynym dobytkiem był roboczy uniform składający się z comisoli, czyli bluzy, calces - długich spodni oraz służącej za kieszeń długiej czapki opadającej aż na kark. Kobiety natomiast nosiły się na czarno. Niesamowite wrażenie zrobiły na mnie kobiety udające się na targ w Figueira da Foz w zwiewnych spódnicach, sprawnie balansujące między turystami z koszami na głowach, wypełnionymi sardynkami, dorszami i Polmos, czyli ośmiornicami morskimi. Udałem się więc za nimi i tym sposobem znalazłem się w centrum wielkiego zadaszonego placu, gdzie zgiełk i wrzask sprzedających przekupek mieszał się z zapachem owoców cytrusowych, oliwek i ryb wszelkiej maści, od suszonych wielkich płatów solonego bacalhau czyli dorsza, po żywe, skaczące jeszcze pargo, czyli okonie morskie. Wszędzie dookoła panował wielki ruch, przyprawiający o ból głowy. Miałem wrażenie, jakby sprzedający z kupującymi kłócili się i czekałem tylko wybuchu jakiejś bójki, jednak była to 'południowa specyfika dobijania targu' i ustalania ceny. Zdziwił mnie natomiast fakt, iż skoro rybacy zajmują się obecnie już tylko turystyką, skąd zatem stragany zapełnione rybami? Otóż obecnie tylko niewielki procent rybaków pracuje na jednostkach wyposażonych w silnik, tzw. trawlerach. Większość połowów przeznacza się dla przemysłu przetwórczego, zaś pozostała część trafia na rynek do bezpośredniej sprzedaży. Indywidualne rybołówstwo stało się nieopłacalne, natomiast rząd nie posiada odpowiednich środków finansowych i zaplecza technicznego na dofinansowanie. Tak oto w prosty sposób Portugalia traci jedną ze swoich wielowiekowych tradycji. Trzeba bowiem przyznać, iż z połowem ryb wiązał się specyficzny folklor - swoisty styl życia. Zmienia się również mentalność Portugalczyków, którzy od żeglarzy, rybaków awansowali na biznesmenów i przedstawicieli zachodnich biur podróży. Kiedy wspomina się słowo fado - portugalską tęsknotę, przeznaczenie, czy też los (2), pieśń śpiewaną niegdyś przez marynarzy stęsknionych za domem i krajem, można spotkać się jedynie z pobłażliwym uśmiechem. Te czasy odeszły już w przeszłość. To historia. Zrezygnowany udałem się nad Ocean, aby popatrzeć na wzburzone fale. Tu zauważyłem kilku starców, którzy chyba z przyzwyczajenia, wyszukiwali w gąbczastym nadbrzeżu krabów, małż i krewetek. Postanowiłem i ja spróbować szczęścia w poszukiwaniu owoców morza. I kiedy tak z zadowoleniem bawiłem się jakimś stworzeniem, nagle dostałem ostrą reprymendę w języku portugalskim, z której wywnioskowałem, iż moje harce są nie na miejscu i mogą się źle skończyć. Paco, tak bowiem miał na imię ów starszy pan, był zbulwersowany moją nieostrożnością. Ja natomiast ze wstydem przyznałem mu rację. Zaniechałem więc dalszych prób. Wtedy też zrozumiałem, iż rybołówstwo w Portugalii (to tradycyjne) skazane jest na wymarcie, ponieważ nie posiada następców, kontynuatorów. Jestem pewien, że każdy młody Portugalczyk zachowałby się w takiej sytuacji podobnie jak ja. Kultura musi mieć swoich spadkobierców, ludzi, którzy podejmą trud dźwigania na swoich barkach wielowiekowej tradycji, w przeciwnym razie ginie. Tym bardziej, jeśli wymaga specyficznej wiedzy i umiejętności.
Faszystowski reżim Salazara (3) trzymał w karbach i izolował ten kraj przez 30 lat. Być może upadku tradycjonalizmu należy doszukiwać się po 25 kwietnia 1974 roku? (4) Z całą pewnością rządy totalitarne sprzyjały temu malowniczemu składnikowi folkloru, dziś już tylko przechowywanemu w literaturze i legendzie. Cóż, taka niestety jest cena postępu, szkoda tylko, że ucierpiała na tym malowniczość i z pewnością niepowtarzalny klimat Portugalii - państwa na samym końcu Europy.
Przypisy
1. Azulejos to rodzaj mozaiki ułożonej z płytek zarówno na ścianach jak i na podłogach
2. Fado oznacza po Portugalsku los, pochodzenie słowa jest nieznane ale wiąże się ze smutkiem i tęsknotą za krajem lat dziecinnych
3. Salazar - wódz prowadzący rządy totalitarne w Portugalii
4. 25 kwiecień 1974 r. - Rewolucja Czerwonych Goździków obaliła rządy faszystowskie
|
kite @ 15 Jun 2007 05:49 pm
Nie byłam w Portugalii, ale niedwno w Szczecinie (a wcześniej w Warszawie) występowała Mariza - gwiazda fado znana już na całym świecie - i z jej słów trudno było wywnioskować, że fado jest gatunkiem wymierającym. Wrażenie było zgoła odwrotne. Mam pytanie do Autora - jak długo był w Portugalii?
Imrahil @ 17 Jul 2006 08:31 pm
ciekawa relacja!
Galeria: Syberia - wśród wielkiej wody Bajkału i uśmiechniętych twarzy Buriatów
Jadąc koleją transsyberyjską ponad 5000 kilometrów na wschód od Moskwy docieramy do Autonomicznej Republiki Buriacja. Kraj to piękny, lesisty, jednak srogi. Zima trwa tutaj od października do maja a temperatury sięgają niekiedy poniżej 50 stopni Celsjusza.
Komunikaty
Etnologia.pl
czasopismem
Pragniemy poinformować, iż z dniem 31.03.2010 roku decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu Wydział I Cywilny strona internetowa www.etnologia.pl została zarejestrowana jako czasopismo pod tytułem Etnologia i wpisana do rejestru Dzienników i Czasopism Sądu Okręgowego w Poznaniu pod numerem RPR 2613.
Serwisy powiązane tematycznie
O Ludach Północy

Arktyka.org - informacje o rdzennych ludach zamieszkujących obszary Arktyki i terenów subarktycznych. Historia, kultura, teraźniejszość.
Indianie Ameryki Pn.
Indianie.org.pl - kultura, sztuka i tradycja Indian Ameryki Północnej - teksty, galerie fotografii, krótkie prezentacje filmowe i muzyka.